piątek, 26 lutego 2010

Prezes Waśkiewicz przeprosił za stroje biathlonistów.

W swoim oświadczeniu prezes Polskiego Związku Biathlonowego przeprosił za stroje jakie zawodnicy dostali na igrzyska olimpijskie w Vancouver. Dobrze, że nie uderzał się przy tym w serce bo jeszcze zrobiłby sobie krzywdę. Nie będę wspominał tutaj o naszych barwach narodowych jakie były na strojach bo jest to doprawdy żenujące. Uszyć stroje z flagą Monako czy też Indonezji zamiast polskiej to jedno ale sprawdzenie ich przed daniem ich zawodnikom - to drugie. Właściwie dla zawodników ten szczegół akurat nie miał wpływu na ich formę oraz wyniki podczas tej imprezy. Problem jest jednak dużo większy jakby się mogło wydawać.
Jeśli zawodnicy dostają stroje dzień przed wylotem na olimpiadę a nie mają możliwości ich sprawdzić w zawodach przedolimpijskich to jest to największy błąd osób za to odpowiedzialnych. Działacze PZB pozostali ze swoim myśleniem w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. W dzisiejszym sporcie na dobre wyniki zawodników mają wpływ bardzo drobne szczegóły. To nie tylko rodzaj nart, dobór do nich smarów ale także zróżnicowane stroje uzależnione od warunków pogodowych, długości oraz struktury trasy, czy też metabolizmu zawodników. Przecież na trasach, na których przeważają zjazdy, ubrania zawodników powinny być tak skonstruowane aby poprawiały aerodynamikę zawodników podczas zjazdów. Jeśli zawodnicy dostali tylko po jednym komplecie ubrań to znaczy, że w związku nie ma osoby, która by prowadziła obserwacje nowinek technicznych i była odpowiedzialna za prowadzenie badań nad ubiorem zawodników. Myślę, że działacze biathlonowi powinni najpierw podglądać skoczków narciarskich, gdzie wiele drobnych szczegółów w ubiorze i sprzęcie zawodników kumuluje się na dobry występ zawodnika. Najważniejsza jest jednak forma zawodników ale to już historia na inny artykuł.

Brak komentarzy: